Zapiski z podróży

Pierwsza wizyta projektowa w Lyonie, Francja

Poniedziałek 4 lutego 2019r. – dzień pierwszy

Wstałam rano i po porannej toalecie i ubraniu się zeszliśmy całą grupą dziewczyn z naszego pokoju na śniadanie. Po śniadaniu jechaliśmy do szkoły. Tę drogę musieliśmy pokonać metrem. W szkole zostaliśmy bardzo mile i serdecznie powitani przez tamtejszą młodzież. My w ramach przywitania częstowaliśmy ich słodyczami. Mieliśmy czas na wspólne poznawanie się. Następnie zostaliśmy przydzieleni do różnych grup, a oni przygotowali dla nas różne łamigłówki. W międzyczasie zostaliśmy poczęstowani kanapkami w przerwie lunchu, a po chwili znowu biegaliśmy po szkole i szukaliśmy kopert, w których były puzzle. Po wspólnie spędzonym czasie późnym popołudniem wróciliśmy do hotelu. Po odpoczynku  poszliśmy naszą grupą na kolację. Po kolacji wróciliśmy do hotelu i zmęczeni poszliśmy spać.                                                            Kinga Pach

Wtorek 5 lutego 2019r. – dzień drugi

Codziennie wstawaliśmy później, wtorek nie był wyjątkiem. Wyspani i spragnieni przygód o 8.30 stawiliśmy się na zbiórkę. Na śniadanie było jak zawsze pieczywo z dżemem. Po posiłku wyruszyliśmy do parku w Lyonie. Dostaliśmy za zadanie znajdować rośliny, zwierzęta i informacje o nich. Z moją grupą zrobiliśmy tylko dwa punkty z listy, ale za to zwiedziliśmy całe zoo, a ogrodu botanicznego w ogóle nie znaleźliśmy. Następnie poszliśmy na obiad. Ostatnim punktem było zwiedzanie muzeum historii naturalnej. Widzieliśmy wypychane zwierzęta, kości dinozaurów, rekonstrukcje praludzi, przedmioty związane z różnymi kulturami i religiami, a nawet ponad sześćset kilogramowy meteoryt. Po powrocie do hotelu mieliśmy kilka godzin dla siebie. Na kolację udaliśmy się jak codzień do tej samej restauracji. W hotelu nie mogliśmy się już doczekać kolejnego dnia pełnego przygód…  Karol Kardas

Środa 6 lutego 2019r – dzień trzeci

Wstaliśmy o godzinie 7.00. Przebraliśmy się i zeszliśmy na parter po śniadanie. Na posiłek dostaliśmy bagietki z dodatkami według własnego uznania. Wziąłem herbatę i pieczywo z dżemem. Po posiłku udaliśmy się metrem do tutejszej szkoły.  Pracowaliśmy we wcześniej dobranych grupach, w których skład wchodzili 3 Francuzów, 1 Czech, 1 Grek i 1 Polak. Otrzymaliśmy listy z zadaniami i wspólnie musieliśmy je rozwiązać. W ostatniej konkurencji nasza grupa, czyli czerwoni wygrała medal. Chodziło o to że uczestnik z wybranego kraju musiał nauczyć pozostałych zdań w jego ojczystym języku, a następnie dana osoba musiała wybrać uczestnika, któremu najlepiej to wychodzi. Uczniowie z innych grup musieli zaprezentować wymowę języka, a koledzy uczonego języka oceniali charakterystykę wymowy w skali od 1do 3. Nasz zespół zdobył najwięcej punktów. Dzisiaj medal wisi z dumą na ścianie. Po szkole uczniowie zaprosili nas do restauracji. Dostaliśmy wcześniej wybrane dania . Ja wybrałem kurczaka i brownie. Po dwóch godzinach wróciliśmy do hotelu bardzo zmęczeni i usatysfakcjonowani kolejnym dniem we Francji. Kacper Pach

Czwartek 7 lutego 2019r. – dzień czwarty

Obudziłam się  i ruszyłam na śniadanie,  zjadłam bułkę z dżemem. Po śniadaniu  poszliśmy do metra. Dojechaliśmy do naszej stacji. W tym dniu zwiedzaliśmy muzeum sztuki. Szatnia muzeum była przejściem do sali. Schowaliśmy kurtki i plecaki do skrzyni . Mogliśmy wziąć tylko kredki, ołówki i zeszyty.  Podzieliliśmy się na grupy i dostaliśmy zadania. W pierwszej sali były posągi i kilka obrazów. Musieliśmy znaleźć posąg Herculesa. Następne sale były poświęcone Egiptowi. W kolejnych widziałam same obrazy . W ostatniej sali były obrazy nowoczesne i musieliśmy jeden z nich narysować, co było bardzo trudne .  Choć moim zdaniem nasza grupa miała najłatwiejszy obraz. Najbardziej w muzeum podobała mi się wystawa na temat Egiptu oraz kotów sfinksów. Następnie ruszyliśmy do tunelu, który łączy kamieniczki. Był on największym ze wszystkich połączeń kamieniczek. Dotarliśmy na stare miasto . Dostaliśmy mapy starego miasta z zaznaczonym startem i ulicą, na której byliśmy.  Naszym pierwszym zadaniem było znaleźć galerię, podczas szukania tej galerii  zobaczyliśmy pałac . Okazało się , że nazwa galerii to jedna ze starych kamieniczek .W tym dniu bardzo dużo się nachodziliśmy miałam wrażenie, że chodzimy ciągle w kółko.  Potem szukaliśmy katedry. Po drodze spotkaliśmy się z następną grupą. Nikt nie umiał otworzyć drzwi do jednej z kamieniczek . W tym czasie obok wejścia do kamieniczki stał sklep z własnoręcznymi słodyczami . Kupiliśmy lizaki dla siebie i dla rodziny . Były inne w smaku niż kupione w zwykłym sklepie. Kiedy doszliśmy do mety czekał na nas słodki poczęstunek w postaci chleba z kawałkami cukierków truskawkowych . Ruszyliśmy do hotelu na starym mieście i zrobiliśmy sobie zdjęcie . Pożegnaliśmy się z Greczynkami , bo wyjeżdżały na lotnisko bardzo wcześnie. Pożegnałam się z nimi, przytuliłyśmy się i poszliśmy. Wróciliśmy do hotelu, gdzie jeszcze raz się pożegnałyśmy. Nie mogłam uwierzyć, że ja też jutro już wracam do domu.        Lena Swatek

Piątek 8 lutego 2019r. – dzień piąty

Obudziłem się w piątek  o ósmej rano  i pomyślałem, że to już ostatni dzień mojego pobytu we Francji. Poszedłem na poranną toaletę,a potem przeszedłem do pokoju               i powitałem Czechów (to był nasz ostatni poranek razem 😦 ). Spakowałem walizki i poszedłem na śniadanie, które było bardzo smaczne (śniadanie francuskie: bagietka, miód, dżem brzoskwiniowy). Po śniadaniu i przyniesieniu walizek do pokoju pań pomaszerowaliśmy do szkoły. W szkole powitali mnie i naszą grupę francuscy uczniowie. Weszliśmy do biblioteki i czekaliśmy na innych partnerów (Greków, Czechów, Francuzów). Gdy byli już wszyscy otworzyliśmy  portfel hakera, a  były w nim :

– korony czeskie, 

-bilet samolotowy do Republiki Czeskiej, 

-pendrive,

-lista  miejsc kolejnych podróży hakera, 

-bilety do metra.

Następnie pożegnaliśmy się z wszystkimi. Było bardzo miło.

Potem dostałem lunch box i poszedłem na stare miasto, żeby kupić pamiątki. Kiedy kupiłem pamiątki wszyscy poszli do hotelu spakować pamiątki. Potem pojechaliśmy             na lotnisko. Było mi bardzo żal odjeżdżać. Poszliśmy na odprawę i polecieliśmy do  Frankfurtu. We Frankfurcie mieliśmy przesiadkę na samolot do Katowic. Mieliśmy tam około 2 godziny czasu na kolejny samolot. Lotnisko to jest bardzo ogromne (to był mój drugi lot samolotem). Jest ono takie wielkie, że do samolotu jedzie się autobusem. Kiedy dolecieliśmy do Katowic, odebraliśmy nasze walizki. Następnie pojechaliśmy do Kochanowic i pożegnaliśmy się z Paniami, kolegami i koleżankami. No i niestety powrót do domów. Wyjazd był bardzo udany, tyle, że za krótki :). Jacek Bojara

 

 

Reklama